Atrybuty "świętości"
Leszek Klimowski: Atrybuty "świętości"
Forum Myśli Wolnej nr 12-13, R. 6, 2002, s. 67-69

      Na początku tego [2002] roku ukazał się niewielki tomik w kolorowej oprawie znanej i wybitnej poetki, Anny Kajtochowej, zatytułowany Żyję snem?.
       Sam już tytuł tego zbioru musi zafrapować czytelnika. I rzeczywiście. Autorka zebrała w nim utwory, które pochodzą z pogranicza snu i jawy. Poetka dodatkowo stawia przekornie znak zapytania, jakby wątpiła w realność światów i prawdziwość snu. Nic dziwnego, że część tej książeczki poświęcona jest aniołom, istotom nadludzkim, mającym atrybuty boskości, a może bardziej wyposażonym w ideały człowieka z raju, bądź platońskiego absolutu. Poetka żywo reaguje na rzeczywistość, która czasem jest snem, a czasem jawą, inaczej niż u Calderona, u którego życie jest snem.
       W poezji Kajtochowej nie przeważają jednak teksty typowo oniryczne, są one zawsze mocno powiązane z rzeczywistością, odwołują się do faktów, sięgają do świadomości ludzkiej. Pisząc o aniołach, poetka dopełnia całościowego obrazu, którego malowanie rozpoczęli artyści plastycy i amatorzy, wieszając je na obiektach publicznych i w salach wystawowych. I naraz anioły te nabrały ludzkich cech, stały się smutne, to znów zadumane, wesołe i groźne. Zaczęły wyrażać uczucia ludzi, ożyły, nie pozostały anonimowymi duchami. Anna Kajtochowa znakomicie nawiązała do tych akcji plastycznych. Jej aniołowie i święci mają ludzką twarz i ludzkie serca.
       "W cieniu skrzydeł zgromadził anioł / cale światło nieba / I teraz rozsiewa / po ziemi / złociste naręcza / pierwiosnków", Podmiot liryczny bynajmniej nie określa się w stosunku do głównej postaci, ale wykorzystuje jego atrybuty. Tak jak to robi w innych przypadkach, gdy odnosi się do Boga "Co boskie we mnie / Twoim jest Panie / skryte głęboko / w przedziwnym śnie / (...) A może tylko / żyję snem?"
       Tak jest, gdy nawiązuje do narodzin Jezusa w stajence i opowiada o zwykłym człowieku, jego losie, uwikłaniach w rzeczywistość w zgiełku straganów / i łaknących dłoni mglistych tajemnic/ nieuchwytnych przeczuć.
       Albo kiedy nawiązuje do pielgrzymki Jana Pawła II po Ziemi Świętej, snując refleksje o inkwizycji, Oświęcimiu i współczesnych władcach. "Gdyby tak zliczyć / niegodziwość wielu / w imię milości / sprawujących władzę" - rozmarza się poetka. Czasem wystarczy zwykła ikona, żeby zdobyć się na taką oto refleksję: "Westchnienie do Boga / zaklęte w słojach drzewa / kolorem nieba i jesieni". Ale już w opisie ikon malowanych przez prof. J. Nowosielskiego "Madonna aniołów / cerkiewni święci / smukłe anioły (...) w samotnych pastelach / wirują w pyle". W impresji Czarnej Świętej, opartej o Lichtarz ruski J. Harasymowicza, także wirują w pyle, ale okazuje się, że ich "świętością" jest praca i bieda.
       Wreszcie kolejna grupa wierszy poświęcona jest ludziom i historii np. pomordowanym jeńcom wojennym w Charkowie w 1940 r. i marynarzom okrętu wojennego "Kursk", Januszowi Kusocińskiemu i sąsiadce Jeszke, Janowi Bolesławowi Ożogowi i Jerzemu Harasymowiczowi, Wieśkowi Kolarzowi i Julianowi Kawalcowi. Nie sposób tu wyliczyć wszystkich fascynacji poetki wydarzeniami historycznymi i postaciami. Najbardziej zafrapował mnie wiersz inspirowany piosenką miłosną sprzed 4300 lat zachowaną na inskrypcji w egipskim grobowcu Inti w Abu Sir.
       Trzecią grupę, wierszy stanowią utwory o tematyce przyrodniczej, a więc przewijają się Bieszczady, gdzie poetka proponuje przystanek przy obelisku Harasymowicza na Przełęczy Wyźnej, jest las rankiem, buki, potok, jest skansen i oczywiście nadleśnictwo w Brzozowie, skąd autorka pochodzi. Są i wiersze o owadach - biedronce i komarach (fe!).
       Całość tomu warta jest przeczytania, każdy znajdzie w nim coś, co go chwyci za serce. Wiersze są niezwykle ciepłe, nastrojowe i liryczne. Atrybuty "świętości" podkreślają wyjątkowe zjawiska i obrazy, potęgują uczucia, uwznioślają i czynią zarazem swojskimi. To wielka sztuka tak zbudować wiersz i jeszcze większa wydobyć barwy i tony z pogranicza snu i jawy przy pomocy nieskomplikowanych środków wyrazu, bez piętrowych metafor i odniesień do współczesnych idoli.
       I niech nie zmylą szanownego czytelnika owe rekwizyty i pojęcia religijne, nie jest to bowiem w żadnym razie poezja religijna, do jakiej chętnie zaliczyliby ją redaktorzy antologii religijnych. Poetka wykorzystuje tylko umiejętnie, z taktem i umiarem te wszystkie atrybuty obyczajowości religijnej, które funkcjonują w środowiskach społecznych. W ten oto sposób umożliwia odczytanie jej poezji, uznanie za własną, wyrastającą z polskich korzeni. Tylko pogratulować autorce znanej także ze znakomitych powieści i życzyć nowych książek.
       Anna Kajtochowa - Żyję snem?, Kraków 2002, 80 s.

Powrót